piątek, 11 stycznia 2008

Epilog

Rankiem 19 sierpnia 1991r. stało się coś niedobrego. Wszystkie stacje radiowe i telewizyjne nadawały wyłącznie muzykę klasyczną. Telewizja jako pierwsza poinformowała o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Do Moskwy wkroczyły czołgi, a rolę rzekomo chorego Gorbaczowa przejął państwowy komitet pod przewodnictwem Gennadija Janajewa. Wśród członków komitetu był m.in. Oleg Bakłanow - szef militarno-przemysłowego kompleksu, który kiedyś funkcjonował pod kryptonimową nazwą Ministerstwa Przemysłu Maszyn Średnich (patrz: Prolog). Pucz trwał trzy dni i zakończył się kompletnym fiaskiem. Najpierw poparcia spiskowcom odmówił Gorbaczow, później posłuszeństwo wypowiedziała znaczna część wojska, a w końcu rozkazu szturmu na Biały Dom nie wykonała uderzeniowa grupa KGB (tzw. Grupa Alfa).

Dwa dni po załamaniu puczu w parlamencie miała miejsce słynna wymiana zdań:

- Towarzysze! Czy nie należałoby wydać dekretu o zawieszeniu działalności Rosyjskiej Partii Komunistycznej? - Jelcyn zawiesił głos.
Przeciwko zawieszeniu partii komunistycznej zaprotestował Gorbaczow:
- Byłby to błąd popełniony przez tak demokratyczną Radę Najwyższą i przez demokratycznego prezydenta Rosji.
Jelcyn go zignorował.
- Dekret został podpisany - oświadczył. - Nie stanowi on zakazu. Dekret zawiesza jej działalność... i można go zaskarżyć do sądu.

Pożegnanie jesieni

Stare małżeństwo, wkrótce po wysiedleniu, wróciło do 30-kilometrowej strefy śmierci i żyje w niej do dziś, tak jak jeszcze parę innych osób. Reporterzy, którzy tu przyjadą, zechcą dowiedzieć się czegoś o ich życiu, zobaczyć słynne cmentarze techniki7.

7 Chodzi głównie o silnie napromieniowany sprzęt wojskowy, pozostawiony przez armię w strefie najwyższego skażenia.

I wtedy okaże się, że niczego takiego już tu prawie nie ma. Wszystko rozkradli ludzie i sprzedali na złom; prawdziwi stalkerzy8 radzieckiej rzeczywistości. Na pytanie o zdrowie dziadek odpowie, że do promieniowania, tak jak do alkoholu, można się przyzwyczaić. Babcia z uśmiechem na przeoranej zmarszczkami twarzy zaproponuje przyjezdnym ziemniaki z domowej uprawy. Oni grzecznie odmówią i wrócą do domu.


8 Bohaterowie nihilistycznej powieści Arkadija i Borysa Strugacckich "Piknik na skraju drogi". Przemytnicy, którzy szmuglowali z tzw. stref (miejsc lądowań obcej cywilizacji) niezwykłe artefakty, narażając przy tym swoje życie i zdrowie. U ich dzieci występowały ciężkie mutacje, a oni sami zazwyczaj szybko ginęli podczas kolejnej, nieudanej wyprawy do strefy.

Czarnobyl, cmentarze techniki

Ofiary i liczby


Bilans Czarnobyla jeszcze długo nie zostanie zamknięty. Z reaktora do atmosfery przedostały się wielkie ilości radioaktywnych substancji, takich jak: jod 131, cez 137, stront 90, pluton 239; okres półrozpadu tego ostatniego wynosi 24360 lat. Skażone zostało 100 tysięcy km2; substancje radioaktywne dotarły nad Skandynawię, środkową Europę (w tym Polskę), pd-wsch Europę (zwłaszcza Grecję) i pn. Włochy; ewakuowano 130 tysięcy osób. Jak dotąd zanotowano zwiększony poziom zachorowań na leukemię u dzieci, choroby tarczycy i anemię, zmiany w układzie immunologicznym, a także doniesienia o przypadkach katarakty, nie wyjaśnione stany znużenia, bólu głowy i depresji. Naukowcy donoszą, że sześć lat po katastrofie liczba zachorowań na raka tarczycy w rejonie Homla na Białorusi, urosła z czterech na rok (1986-89) do pięćdziesięciu pięciu (1991).

Mówią też, że nie ma żadnych podstaw do wysuwania wniosków o mutacjach, którymi rzekomo miałaby być dotknięta ludność (a w szczególności dzieci) obszarów napromieniowanych. Mimo to, niektórzy uważają, że prawdziwy obraz recesywnych zmian genetycznych uzyskamy dopiero po kilku pokoleniach.

Rozpacz i niezliczone narzekania na katastrofalny stan zdrowia mieszkańców stref napromieniowanych lub przesiedlonych z tych stref profesor Leonid Iljin - dyrektor potężnego instytutu Biofizyki - tłumaczy tak: "Dolegliwością na jaką cierpią ludzie jest: radiofobia, stan psychiczny, w którym każdą chorobę, od egzemy do zwyczajnego przeziębienia, przypisuje się promieniowaniu". Oficjalna liczba przypadków śmiertelnych Czarnobyla, podana niedługo po katastrofie, wynosi trzydzieści jeden. Do dziś nie została poddana rewizji i pojawia się w oficjalnych danych.

Miasto - Widmo


Bezludna Prypeć jest dzisiaj miasteczkiem duchów. Opuszczone mieszkania w betonowych blokach straszą pozostawionymi przez dzieci gumowymi lalkami, skrzypiącymi drzwiami, póżółkłymi rodzinnymi zdjęciami. Karuzele w nigdy nie otwartym wesołym miasteczku poruszają się sennie, napędzane cichym wiatrem. Ulica imienia Kurczatowa stoi porośnięta porostami, które potrafiły przystosować się do promieniotwórczego środowiska. Dom Kultury jest pusty.

Osoby dramatu

"W Wiedniu powiedziałem prawdę, lecz nie całą" - to słowa Walerija Legasowa o jego wystąpieniu na konferencji zorganizowanej przez MAEA4 w sierpniu 1986r5. Dokładnie jeden dzień po drugiej6


4
MAEA: Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej.

5 Podczas ponad pięciogodzinnego wystąpienia nagrodzonego gromkimi oklaskami W.L. przekonał zgromadzonych, że podstawową przyczyną awarii było pogwałcenie instrukcji i zasad eksploatacji reaktora przez personel bloku.

6 Okoliczności i data niepewne: według innego źródła W.L. popełnił samobójstwo strzelając sobie w serce, dokładnie w pierwszą rocznicę katastrofy. rocznicy katastrofy syn znalazł ojca - pierwszego zastępcę dyrektora Instytutu im. I. Kurczatowa - powieszonego na klatce schodowej ich domu6. Walerij Legasow był jedną z tych osób, które żyły na tyle długo, aby unaocznić sobie schyłek starego świata.

Zaczynała się pierestrojka, wkraczały reformy, jednak sposób dawnego myślenia ciągle tkwił głęboko w świadomości ludzi. Za "Czarnobyl" zostali skazani: Wiktor Briuchanow - dyrektor elektrowni - na 10 lat więzienia, Nikołaj Fomin - naczelny inżynier oraz Anatolij Diatłow - jego zastępca ds. bloków 3 i 4 - także na 10 lat, Borys Rogożkin - kierownik feralnej zmiany - na 5 lat, Aleksander Kowalenko - szef drugiego działu reaktorów - na 3 lata i Jurij Łauszkin - inspektor bezpieczeństwa oddelegowany do Czarnobyla - na 2 lata. Żony zmarłych operatorów: Akimowa i Toptunowa otrzymały zawiadomienie, że, w związku z zaistniałą sytuacją, postępowanie przeciwko ich mężom nie będzie podjęte.

Zaczesane w tył siwe włosy, wąsy, przenikliwy, zimny wzrok - oto Wiktor Briuchanow; o swoim procesie mówił tak: "Nie, nie jestem winny. Wiem, że scenariusz został przygotowany przez władze wyższe. Wszystko przebiegło zgodnie z tym scenariuszem".

Sprawa Czarnobyla była ostatnim radzieckim procesem pokazowym. Ludzi postawiono przed sądem i w prawdziwie Kafkowskiej atmosferze wydano wyroki; na mocy artykułu 44 wszystkich pozbawiono prawa do apelacji.

Nagonka na winnych zaczęła się niemal od razu po katastrofie. Naród bał się promieniowania, a co gorsza nie rozumiał go. Sytuację trzeba było sprowadzić do spraw bardziej przyziemnych. Znalezienia winnych domagali się ludzie, domagał się świat, a nade wszystko Komitet Centralny. Dzisiaj, po tylu kłamstwach i przemilczeniach, już bardzo trudno ustalić, w jakim stopniu winę za awarię ponosili operatorzy. Po katastrofie nie tylko Rosjanie, ale i eksperci zachodni uznali, że zawinił człowiek. Z biegiem czasu opinia światowa nie była już tak jednomyślna. Odkryto wiele wypaczeń, błędnych interpretacji, przyznano, że reaktor nie odpowiadał normom bezpieczeństwa. W roku 1993 poddano rewizji sporządzony siedem lat wcześniej raport INSAG-1, w którym całą winą obarczono operatorów. Raport INSAG-7 złagodził ton, podniósł sprawę wadliwej konstrukcji reaktora, ale nie oczyścił z zarzutów Diatłowa, Akimowa i Toptunowa. Skazani nie mogli się jednak pogodzić z karą.

Kiedy bliscy odwiedzali w więzieniu Diatłowa, ten był już tylko wrakiem człowieka: łysa głowa, sine plamy na całym ciele, chude ciało, na którym wisiało wytarte ubranie, na nogach ciężkie, więzienne buty. Przed śmiercią w 1995r. spowodowaną chorobą popromienną, w wywiadzie dla telewizji podkreślał: "Reaktor nie nadawał się do użytku. To była wina Instytutu Energii Atomowej. Reaktor nie spełniał wielu wymogów bezpieczeństwa. Katastrofa była nieunikniona".

To nie jest Mars

Dzisiaj największą zagadką są dla nas rzeczy, które miały miejsce w pierwszych miesiącach po katastrofie. Kiedy wsłuchujemy się, z jednej strony - w głosy naukowców, z drugiej - w relacje prostych ludzi, widzimy teatr absurdu, dziwną, okrutną groteskę. Opinie są skrajnie różne. Po tylu latach już chyba nikt 3 Według ekspertów zachodnich wydarzyła się tam katastrofa nuklearna. Przypuszcza się, że setki osób umarły na chorobę popromienną. nie pozna całej prawdy i nie przekona się jak było naprawdę. Możemy uwierzyć ludziom, którzy o tym co ich spotkało mówią ze łzami w oczach. Bardziej racjonalnym wyjściem wydaje się zaufanie naukowcom (fakt, że często sterowanym przez organy rządzące), którzy przyznają, że Czarnobyl był katastrofą, ale katastrofą wcale nie największą, podobną do setek innych. Rodzi się jednak pytanie czy w systemie, który powoli dogorywał, nie funkcjonował jeszcze stary aparat polityczny, który do perfekcji opanował kłamstwo i manipulacje? Ten sam aparat, który w 1957r. całkowicie wymazał z historii incydent w Kysztym na Uralu3. Dziś bardzo trudno dać jednoznaczną odpowiedź.

3 Według ekspertów zachodnich wydarzyła się tam katastrofa nuklearna. Przypuszcza się, że setki osób umarły na chorobę popromienną.

Do likwidacji awarii ściągnięto dwieście dziesięć jednostek wojskowych i około trzystu czterdziestu tysięcy żołnierzy. Wszystkie dane o jej skutkach utajniono, a całą dokumentację medyczną wysłano do zamkniętego atomowego miasta Obnińska. Napromieniowanych ludzi umieszczano w specjalistycznym szpitalu radiologicznym w Moskwie, na ulicy Szukinskiej.

Nad reaktorem rósł sarkofag, który miał zahamować przenikanie radioaktywnych związków do atmosfery. Do jego wnętrza naukowcy wpuszczali roboty, aby dowiedzieć się czegoś o zachodzących tam nieustannie reakcjach. Amerykańskie, japońskie - pracowały kilka minut. Roboty akademika Łukaczewa do prac na Marsie przetrwały dwie godziny.

Ludzi uspokajano, mówiono, że wszystko jest pod kontrolą. Jednak każdy i tak wiedział swoje. Zniknęły chrabąszcze, dżdżownice, w ogrodach i sadach znajdowano martwe krety. Kiedy spadł deszcz kałuże były żółte albo zielonkawe. Wysoka radiacja niekiedy blokowała zmysł zapachu. Zachodni dziennikarz relacjonował, że od początku pobytu w rejonach skażonych czuł się dziwnie, ale nie mógł zrozumieć dlaczego. W końcu rozwiązał zagadkę: była wiosna, a świat nie pachniał. Obserwowano dwa typy zachowań: ludzie, albo całkowicie bagatelizowali awarię, albo się bali lecz nie wiedzieli co robić. Byli przygotowani do wojny atomowej, ale nie do Czarnobyla.

Ewakuacja

W środku nocy wielu ważnych ludzi w Związku Radzieckim obudziły telefony. W Czarnobylu płonie reaktor. Co dokładnie się stało? Jakie są straty? Tego nie wiedział nikt. Połączenie telefoniczne z miastem było już odcięte.

Nad ranem do elektrowni ściągają kolejni oficjele, KGB filmuje zniszczony reaktor, w Prypeci krążą plotki. Na ulicach miasta pojawiają się mundurowi w kostiumach jakby wyjętych z tanich filmów s-f, ulice czyszczone są niespotykaną wcześniej pianą, po drogach krąży dużo milicji, zakazana jest sprzedaż niektórych artykułów spożywczych. Prypeć jest jednak spokojna. Zapowiadają się piękne święta!

Tymczasem w sztabie trwa burza mózgów. Po początkowym bagatelizowaniu skutków wybuchu, powoli staje się jasne, że państwo nie ma do czynienia ze zwykłą awarią. To wielka, być może ogólnoświatowa katastrofa; zagrożone jest życie setek tysięcy ludzi. Skostniały, socjalistyczny system nie jest jednak w stanie działać szybko. Brak fachowców, strach przed podjęciem odpowiedzialności, a także dodatkowo hamująca ustawa o tajności awarii w elektrowniach atomowych sprawiają, że Prypeć czeka na ewakuację całą dobę. Dopiero po tym czasie z głośników dobiega: "Uwaga! Uwaga! Z powodu wypadku w elektrowni atomowej poziom promieniowania w mieście Prypeć, przewyższa dopuszczalną normę. Dla własnego bezpieczeństwa, a w szczególności dla bezpieczeństwa dzieci, wszyscy mieszkańcy zostaną tymczasowo ewakuowani w rejon Kijowa. Ewakuacja rozpocznie się dzisiaj 27 kwietnia o godzinie 2. Autobusy będą dostępne w każdym miejscu. Prosimy o współpracę z milicją, która będzie nadzorować ewakuację." Komunikat kłamał. Ewakuacja miała być tymczasowa, ludzie mieli wrócić, ale nie wrócili i już nie wrócą. Przez dzisiątki lat 30-kilometrową strefę najwyższego skażenia będzie odgradzał od świata kolczasty płot. Zostanie wszystko tak jak było, czas się zatrzyma.

Pożar

Straż pożarna w Prypeci odebrała dramatyczne wezwanie: "Wszystkie wozy operacyjne wyjeżdżać! - Taneczka przyjedź natychmiast nasza elektrownia się pali. - O Boże! - Halo, tu VPCh 2 - Co się tam pali? - W głównym budynku nastąpił wybuch. Pali się blok 3 i 4. - Czy są tam ludzie? - Tak. - Leonid Aleksiejew. - Z powodu eksplozji pali się dach bloku 3 i 4. - Połącz mnie z Uriewem. - Operator VPCh 2 z Prypeci opowiedział mi co się stało. - Połącz mnie z Denisenką. - Dobrze, poślę Iwankowo i Paleskoje. Mam posłać wszystkich? - Tak, wszystkich, poślij wszystkich Tatiana." Paniki jednak nie było, raczej straszny bałagan. Nikt nie wiedział co się stało, nikt nie wiedział co robić. Nie uczono jak postępować w razie wybuchu reaktora. Powód? Wybuch uznawano za niemożliwy.

Eksperyment

Pierwszy blok czarnobylskiej elektrowni jądrowej został oddany do użytku w roku 1978, a trzy kolejne na początku lat 80. Olbrzymie reaktory typu RBMK2, chronione przed promieniowaniem betonowo-stalową osłoną o masie dwóch tysięcy ton, na zewnątrz okalane dodatkowo pięciometrową opoką biologiczną, dostarczały po 1000MW energii każdy. Nie bez powodu Czarnobyl był perełką na polu dokonań radzieckiej atomistyki... aż przyszedł fatalny kwiecień roku 1986 i planowane wyłączenie czwartego bloku w związku z jego remontem.

2 RBMK: Reaktor Bolszoj Mosnosti Kanalnyj (Reaktor Kanałowy Wielkiej Mocy).

Rzadką okazję postanowiono wykorzystać do przeprowadzenia dodatkowej, niemożliwej w normalnych warunkach, próby urządzeń. Jedno z doświadczeń miało wyjaśnić, czy w razie przerwy w zasilaniu energią elektryczną, turbogenerator obracając się siłą bezwładności, będzie w stanie wytworzyć przez czterdzieści, pięćdziesiąt sekund energię zdolną do utrzymania ruchu pomp, zanim nie zaczną działać zapasowe prądnice napędzane silnikami Diesla.

25 kwietnia rozpoczęto wyłącznie, które zostało jednak na kilka godzin wstrzymane i jego główna część przypadła w nocy z 25 na 26. O północy do elektrowni weszła nowa zmiana. Później był tylko szereg pomyłek, niejasnych instrukcji, bezradności. Była 01:23:44 kiedy reaktor wybuchł. "Usłyszeliśmy, albo raczej poczuliśmy wstrząs, tak jakby ktoś dla kawału popchnął krzesło, takie lekkie puknięcie. Jakieś 10 minut później włączył się alarm oznajmiający wysoki poziom promieniowania." Na tablicy kontrolnej gdzie na ogół paliło się 150 lampek, kilka sekund po wybuchu zapaliło się 100 kolejnych. Później lampki zgasły, zaległa cisza.

Wiosna

Wiosna tamtego roku była wyjątkowo piękna, szybko mijały upalne dni. Pomiędzy betonowymi blokami małe dzieci bawiły się na kameralnych placach zabaw, a ich starsze rodzeństwo nudziło się w szkołach. Głosy ptaków, rozrywające parne powietrze, witały co ranek wędkarzy, idących nad malowniczą rzekę Prypeć. Trawa była wyschnięta, w sosnowych lasach budziło się życie. To tutaj: za miasteczkiem i za lasem stał cud radzieckiej techniki, który lada moment miał stać się miejscem największej katastrofy ery przemysłowej.

Prolog

Latem 1942 roku młody rosyjski fizyk Georgij Flerow, wracając z frontu, podążał ku Kazaniowi, stolicy Tatarskiej ASRR. Po dotarciu do miasta, udał się do biblioteki Akademii Nauk, aby przejrzeć najnowsze artykuły w prasie zachodniej na temat badań z dziedziny fizyki jądrowej. Nie znalazł żadnego.

Wkrótce Stalin otrzymał list następującej treści: "Od 1940 roku zniknęły artykuły z dziedziny fizyki nuklearnej, co może oznaczać, że utajniono je w obawie przed wykorzystaniem przez Niemców. Równie dobrze może to jednak znaczyć, że na Zachodzie rozpoczęto prace nad bombą i dlatego wstrzymano wszelkie publikacje.(...) Niezwłocznie trzeba przystąpić do konstruowania bomby uranowej."

Wódz ZSRR z uwagą odniósł się do tego ostrzeżenia i tak ruszył radziecki przemysł atomowy. Powołano specjalne ministerstwo o nic nie mówiącej, kryptonimowej nazwie: Ministerstwo Przemysłu Maszyn Średnich (jego kierownikiem został Jefim Sławski), czterdzieści kilometrów od Moskwy zbudowano tajne miasto, a pieczę nad całym przedsięwzięciem powierzono człowiekowi zakodowanemu pod pseudonimem Borodin - był to Igor Kurczatow.

23 września 1949 r. Związek Radziecki zdetonował swoją pierwszą bombe atomową. "Teraz - powiedział Kurczatow - mamy swój atomowy miecz, możemy więc zastanawiać się nad pokojowym wykorzystaniem atomu".

27 czerwca 1954 roku w tajnym mieście pod Moskwą o nazwie Obnińsk została uruchomiona pierwsza elektrownia atomowa na świecie.